Żyj lokalnie, myśl globalnie… – wywiad z Panią Jesień
Pani Jesień, czyli Marta Milewska, jest kolejnym gościem, który w 100% wpisuje się w naszą ideologią – kocha minimalizm, wszystko co polskie, ręcznie wykonane, a najlepiej w duchu less-waste. Marta na swoim blogu pokazuje jak małymi kroczami, w rytmie slow life, można wprowadzać w życie nowe zasady. Na bieżąco dzieli się swoimi drobnymi osiągnięciami. I to się chwali, bo takie powolne, ale świadome zmiany sprawiają, że zamieniają się one w codziennie nawyki, a nie są „chwilą” pod wpływem panującej aktualnie mody na bycie eko. Jak pisze o sobie „codzienne potrzeby, zwykłe zakupy, wszystko może pomóc i przyczynić się do lepszego jutra dla Planety, ludzi, zwierząt!”. Poza tym Marta jest aktywnym uczestnikiem konferencji oraz licznych rękodzielniczych warsztatów.
Od czego zaczęła się Twoja pasja do polskiego rękodzieła?
Chyba od urodzenia… tego typu zainteresowania od zawsze były bardzo obecne w moim domu i rodzinie. Moje ciocia zajmowała się haftem, dziadek pięknie rysował, babcia do tej pory robi mi na drutach to, co sobie wymarzę. Mama jest fenomenalna we wszystkich przeróbkach w stylu DIY. Po każdym z nich zebrałam technikę i ciekawość i te swoje ,,wrodzone” talenty pielęgnuję. Mam słabość do każdego typu rzeczy ręcznie robionych w tylu minimalizmu i vintage, od mebli poprzez dodatki, ubrania i kosmetyki!
Wolisz kupować gotowe produkty od polskich twórców czy jednak próbujesz stworzyć sama?
To zależy od moich aktualnych potrzeb oraz zgromadzonych surowców. Staram się korzystać z tego, co już mam, czyli działać świadomie według zasady zero waste, czyli, wszystko, czego potrzebuję, posiadam. I w ten sposób olejek do demakijażu, emulsja do i po goleniu czy dezodorant często kręcę sama, tak jak mydła, ale nie jestem ekspertką. Dlatego po szampony w kostce oraz odżywki do włosów i specjalistyczne kremy kupuję u polskich twórców, zwracając szczególną uwagę na prosty skład.
Gdzie zdobywasz wiedzę na temat naturalnych rzemieślniczych kosmetyków?
Informacji szukam u samego źródła, czyli, jeżeli na stronie internetowej producenta nie ma tych wszystkich detali, które chciałabym wiedzieć i są dla mnie ważne – wysyłam maila lub dzwonię. Za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego na temat składników i ich użycia, kompozycji, właściwości. Dzięki temu, co robię, mam wiele zaufanych osób, do których zawsze mogę się zwrócić po poradę i pomoc… – tu mam także na myśli Ciebie, Małgosiu <3
Eksperymentujesz używając to co masz pod ręką czy trzymasz się mocno przepisu?
Niestety i stety, eksperymentuję! Taka moja niecierpliwa natura i zdarza mi się tego żałować, także w kuchni, ale nie pozwalam, żeby cokolwiek się zmarnowało! Za to nauka własnoręcznego wyrobu mydła bardzo nauczyła mnie cierpliwości i szacunku do produktu. Idąc za ciosem, dając upust swojej fantazji, zaczęłam tworzyć własne receptury, dodatki i miksy – choć głównie zapachowe.
Uważasz, że robienie własnych domowych kosmetyków jest zero-waste?
Zdecydowanie! Czasem nawet nie mamy pojęcia ile składników kuchennych może nam posłużyć również w łazience. A obecna sytuacja zmusiła nas do rachunku sumienia oraz przewartościowania własnej rzeczywistości, a niemarnowanie to konieczność. Co jest tak naprawdę potrzebne, a co stwarza zbędny balast. Myślę, że minimalizm i zero waste stały się bardzo adekwatne i wyszły z cienia opowieści o idealnym świecie. Robienie własnych kosmetyków zero waste oraz wykorzystywanie wszystkiego co mamy pod ręką to nasza nowa normalność.
Jakie są tego plusy i minusy?
Często spotykam się ze stwierdzeniem, że własne kosmetyki są monotonne, nudne, nie tak kolorowe ani pachnące, jak te popularne, drogeryjne. Oczywiście, na początku może się tak wydawać, ale gdy poznamy właściwości poszczególnych składników, poznamy plusy, jakie niesie robienie własnych kosmetyków dla Planety . Taka kosmetyczna asceza oraz minimalizm okażą się dla nas zbawienne.
A co w przypadku, kiedy „coś nie wychodzi”?
Według mnie, nie ma tak, że coś nie wyjdzie. Oczywiście, istnieje ryzyko pierwszego wrażenia w stylu wyobrażenia v. rzeczywistość. Mydło można zmieszać raz jeszcze, coś zmienić. Każde mazidło można ewentualnie zużyć do stóp, dodać jakiś naturalny zapach, udekorować suszonymi kwiatami. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!
Jakieś rady dla początkujących?
Zdecydowanie iść według rad, poleceń i przepisu i nie zniechęcać się oraz nie bać zadawać pytań.
Jakie masz plany na przyszłość?
Prowadzenie bloga w obecnej formie oraz poruszanie tych tematów co zawsze. Ich odbiór utwierdza mnie w przekonaniu, że takie treści są wartościowe i potrzebne, więc w najbliższym czasie będzie jeszcze więcej życia w rytmie slow, minimalizm, zero waste i świadomości. Tak naprawdę to już to robiłam, zanim to stało się modne. Z początkiem roku uruchomiłam także drugie, fotograficzne konto i mam zamiar rozwijać się w tym kierunku. Oraz mam plan na jakieś nowe, wiosenne mydełko – trzymajcie kciuki!
Współautorką wpisu jest Marta Milewska. Autorka bloga „Pani Jesień„. Na swoim life stylowym blogu pisze o organizacji i oszczędzaniu czasu nie tylko naszego, ale Naszej Planecie poprzez publikacje zwiększające świadomość konsumencką i ekologiczną. Na co dzień mieszka w Olsztynie, jest szczęśliwą mężatką i posiadaczką M5 oraz przepięknej koteczki brytyjskiej, Misi.
Jeśli trafiłaś na ten wpis, to mogą Cię zainteresować również poniższe treści: