Zielona strona życia … – wywiad z Agnieszką Zdunek
„Zielona strona życia” to termin, który dla niektórych może kojarzyć się jedynie z życiem na wsi. Ale czy na pewno tak jest? Czy można „być zieloną” i mieszkać w mieście? Oczywiście, że tak! Najlepszym przykładem jest Agnieszka Zdunek z “Jestem Zielona”, która jak sama twierdzi “na zieloną stronę życia przeszła 7 lat temu”. Agnieszka od tamtej pory tworzy autorskie receptury naturalnych kosmetyków oraz środków czystości. Swoją wiedzą dzieli się od 5 lat podczas “Warsztatów z naturalnego piękna”. Uwieńczeniem swojego wieloletniego doświadczenia jest budowa “Pracowni Boruja”, czyli Centrum Edukacji Ekologicznej, którego ideą pracowni jest m.in. organizowanie warsztatów i wykładów propagujących ekologiczny styl życia. Zapraszamy do lektury wywiadu, którego celem jest pokazanie, że „zielonym” może stać się każdy, niezależnie od wieku, płci czy miejsca zamieszkania.
Co skłoniło Cię do przejścia na “zieloną stronę życia”?
W 2012 roku byłam idealną samotną mamą i idealnym pracownikiem. Idealnym, bo robiłam wszystko idealnie, wywiązywałam się z terminów przed czasem, woziłam córkę na wszystkie możliwe dodatkowe zajęcia, dom był idealnie posprzątany. Aż któregoś razu, byłam tak zmęczona, że usnęłam w samochodzie wioząc małą córkę na basen. Wtedy zrozumiałam, że trzeba odpocząć i zrobić coś dla siebie. Zaczęłam od świec sojowych, potem przyszły kremy a na samym końcu mydła. Gdzieś w tle dochodziła do mnie konieczność zmiany nie tylko mojego życia, ale też zmiany systemu, w którym żyjemy. Konieczność działania na rzecz naszej planety.
Na jakim etapie życia wtedy byłaś?
Mieszkałam wtedy w Poznaniu (zresztą do teraz w nim mieszkam) i na “zieloną stronę życia” przechodziłam w warunkach miejskich. Nie było jeszcze tak popularnych obecnie sklepów z produktami na wagę, nie było świadomości redukowania plastiku i noszenia np. wielorazowych siatek na zakupy. Wszystkiego uczyłam się po drodze. Oczywiście w mieście było mi łatwiej, bo był większy dostęp do wiedzy. Kiedy zdecydowaliśmy się przeprowadzić na wieś i zbudować tam Pracownię Boruja, zobaczyłam jak wielkie są potrzeby w małych miastach i na wsi – tam edukacja ekologiczna dopiero raczkuje.
To był system małych kroczków czy totalna rewolucja z dnia na dzień?
Zawsze i wszędzie powtarzam, że tylko system małych kroków spowoduje, że nie odechce się nam na samym początku. Nakazów i zakazów w “zielonym życiu” jest mnóstwo i można od nich oszaleć. Oczywiście nie wiedziałam tego na początku i starałam się zrobić wszystko na raz. Jak się można domyśleć byłam szybko sfrustrowana, bo wprowadzałam zmiany w jednej dziedzinie życia, a inne nadal były nietknięte. Było mi z tym bardzo źle i powodowało wewnętrzny wstyd. 7 lat “zielonego życia” nauczyło mnie, że lepiej był “less waste” przez długi czas niż “zero waste” przez tydzień. O tym będę mówić również w moim kursie online “Zielona na czas”.
Od czego zaczęłaś wprowadzenie zmian?
Wprowadzanie zmian zaczęłam od wszystkiego. Jak szalona segregowałam śmieci, nie wiedząc dokładnie jak należy to robić. Czytałam etykiety wszystkich kupnych kosmetyków i środków czystości. Popędzałam rodzinę, że za wolno wprowadzamy zmiany. Słowem, wszystko na raz. Oczywiście czułam się sfrustrowana, bo nikt z rodziny nie chciał ze mną współpracować – coś sobie wymyśliłam i teraz wszystkich i wszystko dookoła zmieniam. Kiedy już poszłam po rozum do głowy zaczęłam od kosmetyków. Najpierw zmieniłam na swoje wszystkie szampony, kremy i mydła. Okazało się, że absolutnie nie potrzebuję wielkiej ilości specjalistycznych kosmetyków na każdą okazję. Wystarczy dosłownie kilka.
Nie miałaś obaw, że to tylko chwilowy zryw?
Przechodzenie na “zieloną stronę” zajęło mi kilka lat. To nadal jest droga, nadal staram się ulepszać i zmieniać, żeby było jeszcze lepiej. Tak jak wspomniałam wyżej, miałam etap neofity, czyli robiłam wszystko co każą w książkach i na stronach internetowych. Nigdy jednak nie przyjrzałam się sobie, z czym JA mam największy problem. Nie koleżanki, nie obce osoby na forach internetowych, tylko z czym JA i moja rodzina mamy problem. Wprowadzenie zasady 0 czyli zasady Obserwacji było dla mnie przełomowe. Od tego czasu jest po prostu prościej. Nie łatwiej, prościej…
Czy miałaś wsparcie wśród bliskich?
Mój niemąż z początku patrzył na moje próby z lekkim uśmiechem niedowierzania. “Dobra, niech sobie robi, niech się cieszy…”. A potem, kiedy zaczął używać moich produktów (nie miał wyboru, bo wszystkie drogeryjne kosmetyki w magiczny sposób zniknęły z łazienki) przekonał się, że one naprawdę działają. Z jego skóry głowy zniknęły uporczywe suche płatki łupieżu. Ponadto dzięki naturalnemu mydłu skóra na ciele była idealnie nawilżona. Wtedy stał się ich zagorzałym zwolennikiem a ja śmieję się, że stał się pierwszym ambasadorem “Jestem Zielona”.
Pamiętasz swój pierwszy własnoręcznie zrobiony kosmetyk?
Oczywiście! To był szampon, którego recepturę wzięłam z jakiejś strony internetowej. Dokładnie czytałam wszystkie wskazówki, odmierzałam co do milimetra, używałam tylko składników, które były podane w przepisie. Niestety wyszedł wielki glut, który musiałam wyrzucić do kosza.
Jakie emocje Ci wtedy towarzyszyły?
Na początku to była ekscytacja. Wow! Będę sama robić swoje kosmetyki, nie będę już musiała używać kosmetyków w plastikowych opakowaniach i z bardzo złym składem. Pamiętam, jaka byłam szczęśliwa dzień przed zrobieniem pierwszego szamponu. A później, kiedy szampon (albo to coś, co miało być szamponem) wyrzucałam, byłam bardzo przygnębiona. Stwierdziłam, że wszyscy robią i im wychodzi z łatwością, tylko mi się nie udaje. Na całe szczęście, zaparłam się w sobie i szukałam dalej. Po kilku próbach udało mi się zrobić krem, tonik, serum, szampon. Na samym końcu zaczęłam tworzyć mydła, które okazały się być moją wielką miłością.
Jaką masz radę dla tych, którzy myślą “chciałabym zacząć tworzyć własne kosmetyki, ale wiem, że to się nie uda”?
Próbować, próbować i próbować. Korzystać ze sprawdzonych stron internetowych, z kursów online, z warsztatów, z wiedzy osób, które tworzą kosmetyki, mydła i środki czystości od lat. Poza tym zwracać uwagę czy strona jest specjalistyczna tzn. autor/ autorka zajmuje się głównie tworzeniem kosmetyków. Może się okazać, że jego/jej blog jest “o wszystkim i o niczym” a przepis na kosmetyki znalazł się tam, bo jest aktualnie moda na tworzenie własnych kremów i mydeł.
Facebook: www.facebook.com/jestemzielona/
Instagram: www.instagram.com/jestemzielona/
Strona: www.jestemzielona.pl
Podcast: https://open.spotify.com/jestemzielona/
Youtube: https://www.youtube.com/jestemzielona/
Jeśli trafiłaś na ten wpis, to mogą Cię zainteresować również poniższe treści: